Bokserscy bliźniacy
- Szczegóły
- Kategoria: Wrocławianie
- Utworzono: niedziela, 22, wrzesień 2013 18:22
- Arleta
W połowie 1998 r. po raz ostatni walczyli na ringu przeciwko sobie - w trakcje balu bliźniaków w warszawskim hotelu Marriott. Uznano ich wtedy za najbardziej podobnych bliźniaków. Rzeczywiście, kiedy odbierali zdjęcia legitymacyjne, sami mieli problem z określeniem, które zdjęcie przedstawia Zbyszka, a które Artura. Podczas mistrzostw Polski Zbigniew stanął na wadze najpierw za siebie, potem za brata. W zamianie nie zorientował się nawet ich trener. Tacy byli bracia Olechowie ;)
Urodzili się 22 czerwca 1940 r. we Lwowie, jednak po zakończeniu wojny zamieszkali we Wrocławiu, w willi na Karłowicach. W pobliskiej hali sportowej odbywały się bokserskie mecze wojskowych reprezentacji miast. Na zawody zabierał braci ich sąsiad, porucznik (później generał) Florian Siwicki. Od zawodników dostawali rękawice i toczyli między sobą walki. Boks mieli chyba we krwi, bo ich ojciec, Tadeusz, przed wojną był zawodnikiem Czarnych Lwów.
Olechowie zaczynali swoją sportową przygodę w Ślęzie, w latach 50. przeszli do Pafawagu. Ich trenerem został Michał Szczepan, któremu - jak twierdzą - zawdzięczają swoje sukcesy. Milicja zaproponowała Szczepanowi prowadzenie świeżo powołanej sekcji boksu, a ten zabrał Olechów ze sobą. W ten sposób przeszli do wrocławskiej Gwardii. W sezonie, kiedy drużyna zdobyła mistrzostwo, Zbigniew Olech wywalczył najwięcej punktów. To był początek jego sukcesów. W 1959 r., podczas międzynarodowego turnieju, wygrał z mistrzem Europy, Henrykiem Kukierą w wadze muszej. Po raz pierwszy również w tym roku uzyskał tytuł mistrza Polski. W sumie na 5 pojedynków z Kukierą, Olech wygrał 3. Jednak przy ustalaniu składu na olimpiadę w Rzymie, trener kadry narodowej postanowił zaufać Kukierze. Ostatecznie Kukiera odpadł w pierwszej walce z rumuńskim zawodnikiem, Miricą Dubrescu. Miesiąc później Zbigniew Olech pokonał Dubrescu w trakcie zawodów w Łodzi. W 1961 r. dostał jednak szansę - udział w mistrzostwach Europy w Belgradzie. Niestety w ćwierćfinale przegrał z Niemcem, Otto Babiaschem.
Artur Olech pierwszy duży sukces odniósł na olimpiadzie w Tokio w 1964 r. Początkowo wydawało się, że niewiele osiągnie - w wyniku losowania jego przeciwnikiem miał zostać Bułgar, Stefan Panajotow uznawany za faworyta. Walka była wyrównana, jednak sędziowie stosunkiem głosów 3:2 wskazali na Olecha. Kolejne walki wygrywał coraz łatwiej, za każdym razem zdobywał coraz większą przewagę nad przeciwnikami. Dopiero w finale przegrał 4:1 z Włochem, Fernando Atzorim. Na kolejnej olimpiadzie (Meksyk, 1968 r.) Olech znów zdobył srebrny medal. Sławę podczas tych igrzysk zdobył jednak nie dzięki medalowi, a … swojej uczciwości. Otóż znalazł portfel z 650 funtami (Polacy zarabiali wtedy średnio równowartość 10 funtów) i oddał go organizatorom :)
Po olimpiadzie Olechowie postanowili przejść na zawodowstwo. Polski Związek Bokserski pozwolił im na odbycie kilku pokazowych walk zagranicą, m.in. w Austrii. Po powrocie jednak okazało się, że ich plan na dalszą karierę sportową może się nie udać - dowiedzieli się, że władze niechętnie patrzą na te starania. Przyczyną były właśnie zagraniczne walki i wypłacane za nie dolary :) Krytykowano ich za zdradę idei sportu amatorskiego, pojawiły się podejrzenia, że przemycali złoto ówczesnemu ministrowi spraw wewnętrznych. W związku z tym zrezygnowali z wyjazdu zagranicę, ale przenosili się do innych polskich miast: najpierw do Łodzi, później do Zielonej Góry, gdzie ukończyli pedagogikę na tamtejszej filii Uniwersytetu Wrocławskiego oraz studium opieki nad dziećmi :)
Po zakończeniu kariery w 1975 r. wrócili do Wrocławia, gdzie prowadzili zajęcia wychowania fizycznego dla milicjantów: Artur w randze majora, a Zbigniew porucznika.
W środowisku znani byli jako dość charakterni i szczerzy :) Artur Olech podczas olimpiady w Tokio został przyjęty przez cesarza Hirohito. Wcześniej trener pouczał go, że zgodnie z japońskim zwyczajem, nie może patrzeć cesarzowi w oczy, a głowę powinien trzymać pochyloną. Nie posłuchał, bo jak tłumaczył: zobaczył, że cesarz się uśmiecha, więc dlaczego sam miałby się do niego nie uśmiechnąć? W Niemczech z kolei odmówił rozpoczęcia walki, ponieważ spiker określił go jako zawodnika Gwardii Breslau. Pomimo nacisków milicyjnych przełożonych żaden z nich nie zapisał się do partii.
Chętnie natomiast skorzystali z propozycji przejścia na emeryturę. Później dorabiali już tylko u ojca w hucie metali kolorowych. W kłopoty finansowe wpadli po śmierci ojca, gdy jego konkubina upomniała się o prawa do odlewni i domu. Na początku lat 90. Artur Olech umieścił w prasie ogłoszenie, że chce pilnie sprzedać medale olimpijskie. Nie udało się, natomiast ściągnął na siebie ataki działaczy sportowych. Wywalczył jednak renty dla byłych sportowców - medalistów olimpijskich. Sejm zdecydował o tym w 1999 r., przyznając im wówczas 1,8 tys. zł brutto.
Artur Olech stoczył 360 walk, z czego przegrał 30 (w tym 3 z bratem). Zbigniew Olech walczył 306 razy, przegrał 21 i 7-krotnie zremisował.
Zdjęcia pochodzą z książki: “Akta W”, W. Dybalska, M. Maciejewski, A. Augustyn, C. Marszewski, Wrocław 2005, Wydawnictwo ATUT i Gazeta Wyborcza