logotype
image1 image2 image3 image4 image5 image6 image7 image8 image9 image10 image11 image12 image13

Czaszki z Katynia

Odkrycie masowych grobów polskich oficerów w Katyniu Niemcy starali się wykorzystać propagandowo i poróżnić aliantów. Aby udowodnić, że za zbrodnią stał Związek Radziecki, III Rzesza wysłała na miejsce zbrodni specjalną grupę ekspertów, na której czele stanął prof. Gerhard Buhtz, były szef Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Pozyskane w wyniku ekshumacji dokumenty i przedmioty, Niemcy zapakowali do 14 skrzyń i przewieźli do Krakowa. Dalszy los tych rzecz nie jest do końca jasny. Według jednej z hipotez, wraz ze zbliżającym się frontem skrzynie zostały przewiezione do Wrocławia, a następnie do Drezna, gdzie je spalono, aby nie trafiły w ręce Sowietów.

W tym miejscu ta smutna historia mogła by się zakończyć, gdyby w 1945 r. prof. Bolesław Popielski, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu, nie odnalazł w magazynie 7 czaszek z charakterystycznymi potylicznymi ranami wlotowymi. Przez kolejne lata profesor trzymał czaszki w szafie w swoim gabinecie, aby nie przejęły ich służby bezpieczeństwa PRL. Pierwsze badania sądowo-lekarsko-antropologiczne rozpoczęły się dopiero w latach 90. XX w. i z dużym prawdopodobieństwem potwierdziły przypuszczenia o pochodzeniu czaszek. Nie udało się przeprowadzić badań DNA, gdyż Buhtz preparował czaszki w substancji niszczącej powiązania kwasu nukleinowego. Ostateczny dowód potwierdzający ich pochodzenie przyniosła skomplikowana analiza, polegająca na nakładaniu na siebie zdjęć czaszki oraz poszukiwanej osoby i sprawdzaniu zgodności punktów antropometrycznych. Badaniu poddano jedyną kobiecą czaszkę, która należała do Janiny Lewandowskiej, pilotki (jedynej kobiety, która zginęła w Katyniu). Czaszki znajdują się przy kościele Bożego Ciała (parafia NMP Matki Pocieszenia) przy ul. Wittiga.

2024  Spacerem Po Wrocławiu